poniedziałek, 15 czerwca 2015

System tworzy warunki | Klony cz.15 Opowiadania science-fiction

system wprowadza funkcje pomocowe dla Pona i ekipy

System zaczyna się niecierpliwić. Codziennie powtarzane komunikaty i odpowiedzi "od jutra", "od poniedziałku mamy kontrę", zaczynają być frustrujące i nie do wytrzymania. Chodzi o wykonanie programu Pono, programu "absolutnego", programu, który każdemu zawodnikowi ostatnimi czasy spędza sen z powiek.

Zauważyć można pewne wymigiwanie się od wykonywania bieżących instrukcji oraz konstrukcji antyprogramowe. Nocne czuwanie sprzyja bezpieczeństwu, a przechodzenie na spanie dzienne zdaje się być najlepszym rozwiązaniem. Jednak system nie odpuszcza i wchodzi z tworzeniem warunków sprzyjających programowi. Określani są jako pro, są za, a nawet przychodzą z pomocnymi działaniami, wszystko by Pona program się wykonał a świat spokojnie mógł odetchnąć z ulgą. W skład bloku pomocowego wchodzą takowe dziedziny jak: rodzina, finanse, sprawy urzędowe, praca i ogólny stan zdrowia.

System działa i przechodzi na działanie niezależne bez kontroli zawodników i samego Pono. Widząc nieporadność ekipy startuje z własnymi inicjatywami, konstrukcjami i funkcjami otoczenia, które dają do myślenia a wręcz przekonują do określonych zachowań. Z ciekawych pomysłów pomocowych wymienić należy przetransportowanie Pono do GuantaNamo, posądzenie męża o zdradę, czy oskarżenie w udziale w zorganizowanej grupie przestępczej. Wspomina się o zwolnieniach z pracy, wizytach urzędowych, kontrolach państwowych.

Zainteresowanie zawodnikom mają również udzielić organy porządkowe i bezpieczeństwa. Częste wizyty, ogony i interesujące zbiegi okoliczności mają zapewnić odpowiednią atmosferę, nastrój i przyjazne warunki do pracy.

Tylko Piter przypomina swoje waprosy:
"Nie zabijaj, i spalić wszyst....  .....".

c.d.n.

czwartek, 11 czerwca 2015

Kto, gdzie i jak odnajduje się w systemie | Klony cz.14 Opowiadania science-fiction

powoli do przodu

System wciąż działa. Wszyscy jak jeden są uczestnikami fantazyjnej gry jaką daje system, jedni bardziej wtajemniczeni, inni z doskoku, a inni nieświadomi - poruszający się w tym ciągu zdarzeń, procedur, decyzji, programów i zagadek. Zabawa powoli przeradza się w wielkie wyzwania i misje światowe, jedni początkowo wymiękają ("ja już się w to nie bawię") powracając śmielej po uświadomieniu, że innej drogi nie ma.

Piter i John są w systemie. Sami nie oponowali do wejścia w tą pełną przygód wirtualną rzeczywistość, jednak wspaniałomyślność Pono i jemu podobnych uwieńczyła ich możliwością w uczestnictwie w tym ogromnym przedsięwzięciu. Coraz to nowe kalambury, zagadki, labirynty nie dają możliwości nudzenia się, a wychodzenie z własnymi inicjatywami czy to tekstowymi czy fizycznymi buduje kreatywność i pozytywne myślenie. Bracia również brnęli do przodu. Nie jeden chciał wyjść, jednak brak drogi wyjściowej pozostawił go w nurcie płynącym do przodu. Powoli do przodu, niech się kręci a rzeka płynie - przyszła myśl do Pitera. System to nie łatwy orzech do zgryzienia, czasem się upadnie, czasem się polata, czasem się pośmieje, czasem dostanie się w kość, a czasem zauważy miejski organizm poruszający się o poranku jak nakręcone roboty - tak jest.
- Nie ma że boli, widocznie ma boleć, skoro boli - stwierdza Piter patrząc na trudności i znoju, które system również gwarantuje, a patrząc na całość z lekkiej perspektywy.

Pono i ekipa - wielcy zapaleńcy systemowi, kontrolerzy na najwyższym poziomie, dumni, sprawujący władzę mężnie realizują krok po kroku program lepszego nowego świata. Procedury wykonywane są jasno sprecyzowane, przejrzyste a z racji wykonywania ich można uznać, że godne ich zaufania. System wie najlepiej w którą stronę świat ma iść, jakie obrać kierunki i co będzie najlepsze dla budowania i rozwoju całego świata, oni zawodnicy i ich guru muszą sprostać trudnością i przeprowadzić wszystko zgodnie z systemem.
"Mi to zalatuje samozniszczeniem" - wtrącił przypadkiem zawodnik Lusindy. Powstała chwila konsternacji. Szybkie nowe zdania powstajęce w ekipie wróciły pojawiające się wątpliwości na bezpieczne tory, a procedura:
"Kontra"
zdała się być bezpieczną przystanią. Tak czujemy się bezpiecznie, wszystko jest wiadomo co i jak, nie musimy żyć w niepewności. Więc ... .

Klony nie stoją z założonymi rękami, zaczynają kreować swoje konstrukcje w systemie. Nie porzucili obserwacji gwiazdeczek, ale konstrukcje pomocowe są ich inicjatywą i wydają się dorównywać tym najlepszym. Klony zauważają, że same mogą również uczestniczyć w tej grze, a podaj przynieś pozamiataj stają się już reliktami przeszłości.

wtorek, 2 czerwca 2015

Co słychać? | Klony cz.13 Opowiadania science-fiction

konsultacje, narady, planowanie - burza mózgów
Życie toczy się na ziemi, jednak mentalnie każdy ma swój poziom. Piter postanawia uchylić rąbka tajemnicy z góry i poinformować co "najwyżsi" systemowcy programują i blogują.
Ogólnie wszystko sprowadza się do kill frenzy - szalonych i wariackich akcji z popularnej gry GTA. Jednak już można zauważyć pewne konstrukcje, które przywierają dłuższy ciąg logiczny i mogą wpłynąć na losy świata. Oto kilka ważniejszych apsektów, które Piter słyszał i które Piter postanowił przekazać wszystkim, którzy chcą wiedzieć "Co tam na górze słychać?":

1. Obrazek. Blogerzy intensywnie zaczęli blogować obrazem. Padła informacja, że każdy ma się zbliżyć i zmienić pozycję przed obrazem jednak bez kucania i stania, które nie zostaną zaliczone. Wizje tłumów i braku możliwości zgięcia choćby jednego kolana szybko stała się impulsem do roztoczenia w wyobraźni wielkich areałów dla ludności, gdzie każdy uzyskałby przestrzeń do swobodnej zmiany pozycji ciała. Były również inne propozycję. Wersja objazdowa czy zaobrazkowanie całego świata z pomocą sprzętu poligraficznego.
Stwierdzenia, że już wielcy tego świata z każdych stron odbyli swoje podróże na prywatne spotkania z wizerunkiem w tle, ucieszyły programistów i pozwoliły optymistycznie patrzeć w przyszłość.

2. Oznaczanie. Tu niżej ścierały się różne wersje. Od pieczęci prawdziwego ludu, po pytanie przyjmować czy nie przyjmować. Wyżej już nie było dylematów. Sam fakt oznaczenia wydawał się oczywisty i naturalny, a programy schodziły do "jak to zrobić, jak to przeprowadzić". Na uwagę zasługuje technologia, która jest już dostępna na ziemi i która z wysokim prawdopodobieństwem zostanie użyta do identyfikacji znamieniowej. Na agorze przeważają dwie opcje. Pierwsza to wykonanie zdjęcia, gdzie laser (no chyba laser) wykona unikalny, niepowtarzalny znak na czole fotografującego się. Identyfikacja będzie bezbłędna, szeroka gama numerków i szybki sposób odczytu (tak, nawet z oka kamery), pozwoli pozbycie się obowiązku noszenia dowodu osobistego w portfelu, oraz niesnasek z policją (zapomniałem wziąść dokumentów ....). Drugi sposób jest trochę bardziej kontrowersyjny gdyż dotyka sfery finansowej. Wiadomo, każdy z nas nie lubi jak się mu zagląda do portfela, jednak po głębszej analizie chodzi o to by portfele były wirtualne. Znak np na ręce z odpowiednimi informacjami i terminal w biedronce to bardzo ładna kompozycja. Jest bezpiecznie i szybko. Szukanie reszty w portfelu, i pytania "a trzy grosze będzie?" odejdą w zapomnienie a kolejki zmniejszą się do minimalnych rozmiarów. Identyfikacja? A co. Można by było  zawrzeć informacje jak zakupowicz się nazywa, gdzie mieszka (chyba, że zrobimy opcje bez meldunkową) i jaki jest jego znak zodiaku (taki żarcik):).

3. Aminata. Amerykańskie programy zaczęły schodzić niespodziewanie. Jerzy, założyciel wolnego państwa miał swój plan. Niech każdy będzie wolny, biały czy czarny. Jakie sposoby do uzyskania wolności? ...

Piter w wyobraźni: w oddali Piter widzi duże palące się ognisko. Koło niego postać, która rozgrzebuje patykiem żar i sprawdza czy dopaliła się zawartość. Wyczuwa się spokój i opanowanie, pewną ostoję i zwieńczenie ciężkiej drogi, a chusta na głowie i ciemniejsza skóra mówi, że to pani z czarnego lądu. To nie koniec. Za tajemniczą postacią kryją się dziesiątki, setki, tysiące i miliony czekających na swoją kolej. Każdy chce rozpalić własne ognisko tak bardzo istotne.